Ferie ,ferie i po feriach:)

A ja już dawno wróciłam....

i siedzę , i wycinam i kleję i robię , szykuję i ciągle czasu mi brakuje.

czy to się kiedyś ułoży , że czas będzie dla nas bardziej przychylny.

Z Frankowego Zakątku wróciłam nakręcona, odmieniona , ożywiona , zaciekawiona i jaka by "ona" nie była to wszystko na plus:)

Głowa pełna pomysłów stara się to wszystko poukładać w odpowiednie szufladki. Bo chciałoby się już teraz, wszystko na raz......

Obkupiłam się w rarytasy scrapowe , materiałowe i decupagowe.... no co ja teraz będę nierobić..ojoj

A pracownia dziewczyn piękna, nie można przejść obojętnie. Trzeba usiąść ,zamarzyć się , napić się ciepłej herbatki:)

Same cudeńka uszyte , wyskrapowane ..z taką starannością i dokładnością. 

I sklepik - a w nim rarytasy! dla oka , dla ducha, dla ciała , dla umysłu:) no miodzio:)

Weronika bez sowy nie chciała wyjść i choć kolor różowy nie jest jej ulubionym , to kupiła takową i zdobi ona teraz jej pokój.

Podczas pobytu dowiedziałm się sporo o cukrzycy. Co to jest? jak z nią żyć ... ech smutne to bardzo..... ciężkie to życie jest czasami...

Pierwsze co uczyniłam po powrocie do domu to posprzatałam w mojej małej pracowni, bo u dziewczyn czysto , czyściutko  a mi tu jakieś papiery i zakamarki...

I męczyłam mężusia o stojaczek-wieszaczek na koronki sznureczki...i proszę ...

Stukał, pukał wymalował! Tadam:

Stary mebel - chlebak , który miał wylądować na śmietniku PRZYDAŁ SIĘ!

Po raz kolejny przekonałam się , że warto  zbierać!

A teraz wisi , oko cieszy i jak ładnie się prezentują koroneczki i sznureczki. 

Lubię takie klimaty:)