Oj było ciężko...a wydawało się to takie proste. Bolą mnie wszystkie mięśnie. Niby 17 km a jednak . Doszliśmy z piosenką na ustach.
To naprawdę fantastyczne przeżycie. Była modlitwa, śpiew i fajna zabawa.
Kwiaty i zioła ledwo przeżyły , część dorwałam na łąkach i w lesie . Teraz ususzę całą wiązankę , będzie mi przypominała o lecie...
Babcia miała dziś imieniny - Marii. Corocznie 15 sierpnia cała rodzina się spotyka na przyjęciu. My też byliśmy oczywiście. Z tej okazji zrobłam jej przepisnik , ostatnio skarzyła mi się , że gdzieś jej się zapodział zeszyt z przepisami i teraz nie wie jak upiec ciasto.
Prezent chyba trafiony? tak myślę :)